Pokazywanie postów oznaczonych etykietą furnitures. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą furnitures. Pokaż wszystkie posty

6.10.2014

Altered box



Hello everyone! 
Hope you will join us at Dream Valley challenge titled:
ANYTHING BUT A CARD

I am coming up with an altered wooden box.
This time it's cream/yellow/brown project.









My box goes for:
Monday Challenge at Simon Says Stamp
Celebrating Seasons of Change at Anything But a Card
Shabby Chic at That Craft Place



26.12.2013

Treasure Box



At least! Some time for myself and for doing anything crafty for ME! I needed that time and the lazy Christmas mood just to alter this box. It's mine! For all of my small crafty treasures :-) I made it very shabby just like I love to, with many details, layers, stencils, different materials, egg carton roses, wooden elements, many distress inks and shiny gloss and crackle accents. I love it! Do U like it too?


I would like to join with my box the following challenges:
December blog hop Anything Goes at Inspired By Stamping
The Last Challenge for 2013 at That Craft Place
W for Whatever you wish at Alphabet Challenge
Simon Says: Bling it on at Simon Wednesday Challenge
Anything Goes at Divas by Design
TPE#231 Anything Goes at The Pink Elephant
Stencil Love at A Blog Named Hero
Wyzwanie#60 Alterujemy w Scrapgangsterkach
Wyzwanie Nr 32 Przed i po na Blogu Galerii RAE (na końcu posta zdjęcie skrzynki "przed")

Sorry for the quantity of pictures but I just couldn't resist :-D






 













and the box BEFORE :-)



7.04.2013

Freshness...


 Nareszcie!!! Zbliża się nieśmiało i z obawą przed gromami jakie zbierze od nas wszystkich wyczekującej jej już od miesiąca! Mocno spóźniona ale wytęskniona - WIOSNA!!!

U mnie nadal trwa wiosenne odświeżanie, rozjaśnianie i wybielanie... Czy to leżący przez pół roku biały puch miał na mnie taki wpływ czy to podświadome usilne zaklinanie bielą wiosny? Najważniejsze, że jest tak jak miało być, jasno, świetliście, biało, świeżutko, radośnie i przytulnie...
Dziś z okazji ostrych promieni słonecznych, będzie dużo zdjęć (dla wytrwałych) i kilka przedmiotów, które pokryły się bielą i świeżym blaskiem...

KONSOLKA... Długo wybierana, poszukiwana, mierzona, wreszcie zakupiona a wczoraj odnowiona.

Jest zgrabna z lekko profilowanymi nóżkami, w rozmiarze idealnym, z maleńką szufladką, która całkiem spontanicznie i nieoczekiwanie (nawet dla mnie) pokryła się ślicznymi różami, które nadają jej ogromnie kobiecego (czyli mojego) charakteru... :) 


 
A to jej poprzednie wcielenie:

Zdecydowanie stawiam na jej najnowszy wizerunek :)
Przeznaczona jest docelowo do kącika craftowego pod maszynę do szycia... ale kiedy ustawiałam ją pod ścianą w dużym pokoju,żeby złapać wpadające przez balkon promienie słońca, pokusiło mnie okrutnie żeby tam ją już zostawić... Tak więc waham się i sama nie wiem gdzie zamieszka na stałe :)

PATERKA...
Ciężka, masywna, pokaźnych rozmiarów, dostojna, grafitowa, metalowa (lub tym podobne). Dzięki brzegowi ozdobionemu na całym obwodzie prześlicznymi pąkami różanymi... zyskuje delikatną lekkość i czar... Jednak po namyśle, postanowiłam ją nieco rozświetlić, pozostawiając wyraźny pierwotny kolor przebijający spod delikatnej warstwy bieli z kością słoniową, naniesionej absolutnie suchym pędzlem...

Służy mi dzielnie do najróżniejszych celów... podczas Świąt nosiła Wielkanocny stroik, bukiet żonkili, jajka, ptaszki i kilka innych ozdóbek. Dziś stoi na niej kamienny podstawek ze świecami ale wiem że będzie grała wiele innych ról ozdabiając stół. Jest ozdobą samą w sobie i niewiele trzeba żeby ją upiększyć.
Pierwotna wersja była nieco ciemniejsza:


KORONA...
To jedna z tych zdecydowanie zbędnych rzeczy, które zobaczysz i wiesz, że musisz mieć :-)
Nie bardzo wiem co o niej napisać, tak więc zostawiam Was z fotkami:



I wersja oryginalna:


Jeśli dobrnęliście do tego momentu, należą się Wam brawa za wytrwałość :)

Buziaki wiosenne i kwieciste... :-*

1.04.2013

Trojaczki... :)

Polowałam, polowałam aż w końcu udało się wylicytować...
Wprawdzie myślałam, że mniej będzie z nimi roboty, ale okazuje się, że zdjęcia nie oddawały rzeczywistości i jak to z trojaczkami - narobiłam się nieziemsko... Przyjechały niby w kolorze białym, ale była to pożółkła biel i do tego pomalowana w wyjątkowo paskudny sposób, grubymi nierównymi warstwami, tak więc wszystko należało zeszlifować (i to kosztowało mnie 5h intensywnej pracy, która zakończyła się zapaleniem mięśnia barkowego) i pomalować na nowo, całkiem suchym pędzlem... Taki jest efekt:

Najmniejszy w rodzinie :)



Średniaczek:




Starszak :)



I wszystkie trojaczki w komplecie:



Tu migawki ze stanu prac podczas szlifowania, wraz ze wszystkimi narzędziami zbrodni:


Było intensywnie, pracowicie, pyłowo, w pocie czoła... ale efekt bardzo mnie zadowala i jak się okazało... wywołuje ochy i achy odwiedzający moją rozjaśniającą się stopniowo, ciepłą przystań...
Uff, jeśli dobrnęliście do końca przez nadmierną ilość zdjęć, jestem z Was dumna :)

Buziaki!